po prawie roku czekania udało mi się uszyć poszewkę na poduszkę z tulipanem. Zapraszam do lektury :)
Wiem, że baaardzo długo kazałam Wam czekać z ostatecznym efektem, ale przez długi czas nie mogłam znaleźć odpowiedniego koloru wypustki. Odwiedziłam prawie wszystkie pasmanterie i sklepy z tkaninami na Podhalu i w żadnym nie znalazłam wymarzonego odcienia. Odpuściłam całe poszukiwania i zajęłam się innymi projektami. Pewnego dnia, dokupując brakującą mulinę, zapytałam czy mają jakieś wypustki w odcieniach zieleni. Pani miała aż trzy kolory! Nie zastanawiając się ani chwili, kupiłam wszystkie odcienie w ilości na jedną poszewkę. Wiedziałam, że któraś z nich na pewno będzie pasować do tulipana, no i pasowała. Wszystko co było potrzebne do wykończenia poszewki było przyszykowane, ale najzwyczajniej w świecie brakowało mi czasu, by ją uszyć :/ Czy Wy też cierpicie na notoryczny brak czasu? Bo ja zdecydowanie tak.
Jednym z moich postanowień noworocznych jest ukończenie wszystkich prac rozpoczętych w 2016 roku. Poszewka z tulipanem to jeden z kilku niedokończonych projektów, więc tym bardziej zależało mi, by ją uszyć. Ponadto święta wielkanocne były coraz bliżej i chciałam mieć jakiś wiosenny akcent w domu. Pewnego dnia usiadłam przy maszynie i z pomocą mamy dokończyłam projekt :) Ocenę efektu końcowego pozostawiam Wam.
Muszę przyznać, że zanim kawałek materiału stał się poszewką, haftowany tulipan nie wzbudzał we mnie zbytnio pozytywnych emocji. Po uszyciu natomiast zaczął mi się bardzo podobać. Jeśli jesteście ciekawi na czym i czym haftowałam tulipana, zapraszam do lektury pierwszej i drugiej części posta.
Tutaj tulipan w całej okazałości :) Z tej serii mam jeszcze wzór na kalię, którą w dalszej przyszłości zamierzam wyhaftować do pary.
M.