23 grudnia 2017

Szyszko-bombki

Najdrożsi,
pora na ostatni wpis w tym roku. Pokażę Wam w nim w jaki sposób można z szyszek zrobić bombki :) Zapraszam do obejrzenia zdjęć.


Skoro zaopatrzyłam się już w różne wstążki i tasiemki, to pora je wykorzystać to stworzenia fajnych naturalnych ozdób. Część szyszek pojechała w Polskę, część rozeszła się w rodzinie, część sprzedała się na kiermaszu bożonarodzeniowym, a resztki zostały dla Nas :)


Do zrobienia szyszko-bombek potrzebne są:
- szyszki,
- tasiemki i wstążki,
- sznurek,
- klej typu 'kropelka',
- ewentualnie duże koraliki,
- ewentualnie narzędzie do wywiercenia otworu, w którym będziemy kleić sznurek.


Myślę, że zbędny jest tutaj przepis. Wystarczy wkleić sznurek do otworu i gotowe. Jeśli nie macie mini wiertarki możecie sznurek przykleić za pomocą kleju na gorąco.


Kochani, to na tyle w tym roku. Mam nadzieję, że przyszły rok będzie bardziej owocny pod względem ilości wpisów.

22 grudnia 2017

Przedświąteczne zakupy DIY + wianki bożonarodzeniowe + "Podaj dalej"

Kochani,
już po samym tytule można wnioskować, że z czasem u mnie krucho, dlatego komasacja wpisów jest nieunikniona :) Oczywiście mogłabym napisać trzy oddzielne posty, ale tegoroczne wianki zobaczylibyście dopiero za rok :P Nie no, tematy świąteczne należy opanować przed świętami, a nie po, bo jaki miałoby to sens? Wszystkich, którzy dysponują dłuższą chwilą (sporo tekstu i dużo zdjęć) zapraszam do lektury :)


CZĘŚĆ I - PRZEDŚWIĄTECZNE ZAKUPY

Od razu Was uprzedzę, że nie będą to zakupy spożywcze, a przydasiowe ;) Już od połowy listopada rozglądałam się nad różnymi elementami, które mogłabym wykorzystać do ozdabiania wianków. Co tu dużo pisać: wybór tych wszystkich dekoracji jest tak duży, że głowa mała. Trudno skupić się na tym co potrzebne i w rezultacie zawsze kupuję "odrobinę" więcej niż zamierzałam. Oprócz przedmiotów z listy upolowałam też kilka okazji, czyli rzeczy wyprzedażowych niezwiązanych z wiankami.


Zacznijmy jednak od początku, czyli od tych rzeczy, które były mi potrzebne do przyozdobienia wianków. Szukałam małych, plastikowych bombek o różnej strukturze no i się udało :) Kupiłam aż 5 różnych zestawów kolorystycznych: białe, czerwone, bordowe, złoto-beżowe i mix kolorów. W każdym pudełku były po 4 sztuki błyszczących, matowych i chropowatych (brokatowych) bombek, co ułatwiło mi dobieranie kolorów, a właściwie to wyręczyło mnie z tego zadania.


Kolejnymi przydasiami bez, których wianki by nie powstały są szerokie taśmy jutowe oraz inne tasiemki, wstążki i sznurki.


W tym roku zaopatrzyłam się w dwa rodzaje taśmy jutowej: w kolorze naturalnym i bieloną. Oba rodzaje są ładne i trudno jest zdecydować, który lepiej nadaje się jako baza - moim zdaniem i jedna i druga są doskonałym tłem.
W tym roku po raz pierwszy robiłam też szyszko-bombki, ale o nich w następnym poście. W każdym razie do ich wykonania potrzebowałam równie ładnych, jak i prostych w formie wstążek. Przypadkiem natrafiłam na klasyczne jutowe oraz jutowe z koronką. Co prawda nie należały do najtańszych, ale efekt końcowy wart był tych cen.


Kupiłam też 2 szersze wstążki z myślą o kokardach. Na brzegach mają wpleciony cienki drucik, dzięki czemu można z łatwością uformować z nich piękne kokardy.
W Biedronce upolowałam taśmy klejące papierowe, które zapewne stanowiły pozostałość po szkolonych przyborach. W każdym razie zdążyłam je już przetestować, obklejając tekturowe przegródki do szuflady. Całkiem, całkiem się sprawdziły.

W Lidlu kupiłam zestaw 3 tasiemek również z myślą o szyszkach. Zrobiłam z nich małe kokardki, podobnie jak z tasiemek srebrnych i rypsowych.


W Biedronce pokusiłam się też na zestaw kreatywny i szczerze muszę przyznać, że jestem odrobinę zawiedziona. W porównaniu z zeszłorocznym zestawem ten jest bardzo ubogi pod względem liczby elementów i jakości papierów. No cóż, jakoś na pewno go wykorzystam. Dobrze, że kupiłam tylko jeden, choć miałam ochotę na kilka :)


Kupiłam też filcowe gwiazdki w Lidu, które tak sprytnie schowałam, że znalazłam je jak wianki były już gotowe ;D Będą na przyszły rok. Z wyprzedażowych rzeczy kupiłam też filcowe listki na klamerkach, na które mam już pomysł, ale muszę z nimi zaczekać na przyszłą jesień.


Również przypadkiem natrafiłam na zestawy dla chłopca i dziewczynki, w skład których wchodzą 3 drewniane stemple, 3 rodzaje tagów oraz tasiemka satynowa. Będą jak znalazł do torebek na prezenty.


CZĘŚĆ III - WIANKI BOŻONARODZENIOWE

Zakupy zrobione, pora więc zabrać się dekorowanie wianków. Może idealne nie są, ale najgorsze chyba też nie (no może z wyjątkiem dwóch ostatnich :P ).

Białe gwiazdki na dole wianka wykonałam z zimnej porcelany. Była to moja pierwsza próba z tego typu masą i chociaż nie obyło się bez przeszkód, zamierzam w przyszłości ponownie zmierzyć się z tym przepisem.

W tym roku również po raz pierwszy wybielałam szyszki. Sposób jest banalnie prosty, a białe szyszki wyglądają znacznie bardziej efektownie niż te zwykłe.

Na tym zdjęciu nie jest to dobrze widoczne, ale użyte tu szyszki miały lekko różowawy odcień. Im starsze szyszki, tym efekt wybielania gorszy, a kolory bardziej szarawe.

Tutaj możecie porównać efekty wybielania. Niektóre szyszki wybieliły się tylko na krańcach, a środki zostały ciemne.


CZĘŚĆ III - PODAJ DALEJ

W tygodniu odebrałam bardzo miłą niespodziankę od Ewy z Biblioteki haftu. Zupełnie zapomniałam o tym, że zapisałam się u niej na zabawę "Podaj dalej" :D Niespodzianka tym milsza, że bliżej świąt. Ewa przygotowała dla mnie przepiękny igielnik <3 Nawet nie wiecie jak się cieszę, że akurat taki prezent mi się trafił. Do tej pory za igielnik służył mi mały żółto-zielony kwiatuszek z second handu. Teraz mam piękny, pełnowymiarowy igielnik z przepięknymi zdobieniami. Oprócz igielnika w paczce znalazły się także inne przydasie, nie tylko hafciarskie :) Te spożywcze nie załapały się do zdjęcia, bo coś je po prostu zjadło i wcale nie wiem kto ;) Z resztą sami zobaczcie...


Zgodnie z zasadami zabawy "Podaj dalej" dwie pierwsze osoby, które wyrażą chęć jej kontynuacji w komentarzu, otrzymają ode mnie również niespodziankę. Na jej przygotowanie mam rok czasu, ale oczywiście postaram się przygotować je wcześniej. Mam nawet już pomysł na zawartości niespodzianek, dlatego miłośników kolorów fioletowego i różowego zapraszam do zabawy :)


Na dziś to tyle... szykujcie, dekorujcie i cieszcie się zbliżającymi dniami :)


M.

9 grudnia 2017

Organizacja i przechowywanie muliny DMC, Anchor i Madeira

Drodzy czytelnicy,
do świąt zostało już niewiele czasu, a zatem najwyższa pora wziąć się za domowe porządki, najlepiej generalne porządki. Dla mnie jesień lub początek grudnia to czas porządków; sprzątam dokładnie wszystkie pomieszczenia, wszystkie zakamarki; nie omijam przy tym akcesoriów hafciarskich; w końcu tam też ma panować ład. W dzisiejszym poście dokładnie opiszę w jaki sposób organizuję i przechowuję swoje muliny. Zainteresowanych zapraszam do lektury :)


Obecnie moja kolekcja DMC składa się z nici: bawełnianych, cieniowanych, metalicznych i satynowych. Przeważającą część kolekcji stanowi mulina bawełniana, aczkolwiek do skompletowania całej palety brakuje mi jeszcze około 190 sztuk, nie licząc 35 nowych kolorów. Pozostałe rodzaje nici występują u mnie w niewielkich ilościach; od kilku do kilkunastu sztuk. Z racji, iż najczęściej korzystam z gotowych wzorów nie mam potrzeby kolekcjonowania pozostałych rodzajów nici. Podobnie jest z resztą w przypadku zwykłej muliny: zamawiam głównie te kolory, które są mi w danym momencie potrzebne lub te, które w bliższej bądź dalszej przyszłości zamierzam wykorzystać. Czasem, tak jak każdemu człowiekowi, zdarza mi się poszaleć zwłaszcza, gdy cena za motek muliny wynosi przysłowiowy grosz. Taka okazja nadarzyła się około miesiąc temu, gdy likwidowano jedną z zakopiańskich pasmanterii. Wówczas jedna sztuka muliny Anchor kosztowała zaledwie 0,50 groszy. Grzechem byłoby jej po prostu nie kupić tym bardziej, że posiadam liczne wzory na tę paletę. Ostatecznie kupiłam około 190 sztuk muliny, każda w innym kolorze, w tym cieniowane. Prawdopodobnie kupiłabym więcej kolorów, ale o wyprzedaży dowiedziałam się odrobinę za późno. Teraz, kiedy mam już tyle kolorów nie unikam wzorów ułożonych według palety Anchor. Inną zaletą jest to, że jeśli brakuje mi muliny DMC, a wzór jest rozpisany na kilka palet (w tym niemiecką) bez wahania sięgam po Anchor lub Madeirę jako zamienniki. Wiem, wiem, że różnią się one odpornością na różne czynniki, ale wykorzystuję je głównie na własne potrzeby i nie przeszkadza mi ich różnorodność.


ORGANIZACJA 

Nici każdego producenta są spisane według numeracji rosnąco. Spisy te są aktualizowane w miarę systematycznie, tzn. nowy spis drukuję wówczas, gdy robię większe zamówienie, natomiast, gdy kupuję pojedyncze motka, to wpisuję je długopisem w "Notatkach". Mój spis zawiera także informacje na temat ilości motek każdego koloru, dzięki czemu wiem jakich kolorów nie zamawiać. W sytuacji, gdy skończy mi się dany kolor od razu skreślam go z listy. Wersję wydrukowaną mam zawsze pod ręką, więc w mgnieniu oka mogę sprawdzić czy posiadam potrzebny mi numer.

Spisy trzymam w sztywnej, plastikowej "koszulce": DMC z jednej strony, Anchor z drugiej

PRZECHOWYWANIE

Kiedy zaczynałam przygodę z muliną DMC byłam bardzo zafascynowana sposobami przechowywania nici jakie oferuje producent. Stwierdziłam, że na pewno z któregoś skorzystam w miarę powiększania kolekcji. Na początku chciałam wszystkie muliny nawijać na bobinki, później spodobał mi się pomysł ze szpatułkami i segregatorami, a na końcu zobaczyłam u jednej z blogerek przepiękne drewniane pudełko z szufladkami. Z racji, iż moje niezdecydowanie wyraźnie wzrastało, muliny przez dosyć długi czas pozostawały bezdomne :) Wielokrotnie przeglądałam aukcje internetowe w poszukiwaniu najkorzystniejszych ofert z bobinkami i szpatułkami. Ostatecznie nie zdecydowałam się na żaden sposób. Stwierdziłam, że każdy z nich jest stosunkowo drogi, a przecież nie o to chodzi, by wydawać więcej pieniędzy na przechowywanie, niż na same muliny. Owszem propozycje producenta ładnie eksponują paletę, ale przecież nie haftuję wszystkimi nićmi na raz, nie szukam nie wiadomo jak dużych ich ilości i co najważniejsze nie patrzę na nie dla przyjemności. Przede wszystkim muliny mają być dobrze zabezpieczone przed działaniem promieni słonecznych i plątaniem.

W czarnych pudełkach przechowuję mulinę firmy Anchor, w pudełkach w paski mulinę DMC oraz tzw. "Inne", a w pudełku w kropki mulinę Madeira
Jeśli chodzi o samo przechowywanie nici to uważam, że mój sposób jest bardzo prosty i tani; mianowicie wszystkie muliny przechowuję w pudełkach tekturowych z popularnej szwedzkiej sieciówki. Pudełka posiadają przegródki, które można dowolnie ustawiać. Ja zdecydowałam się na 6 zamiast 12 przegródek, które idealnie mieszczą motka muliny. Dla palety DMC i Anchor zakupiłam po dwa takie pudełka; każde z nich ma docelowo pomieścić około 200 sztuk muliny, zaś każda przegroda około 40 sztuk. Może się wydawać, że w tych pudełkach panuje straszny chaos, ale nic bardziej mylnego; z góry ustaliłam zakres numeracji jaki ma się znaleźć w każdej przegrodzie.

W pudełku na Madeirę nie było ramki i etykiety, więc zrobiłam je sama  
Na moje idealne pudełka natrafiłam całkiem przypadkiem i od razu wiedziałam jakie będzie ich przeznaczenie. Pudełka nazywają się TJENA, a jedna sztuka kosztuje zaledwie 14,99 zł. Są one wykonane z twardej tektury i świetnie sprawdzają się w swojej roli. Pudełka zawierają dodatkowo etykiety do podpisania zawartości, które można przykleić. Moje etykiety zawierają informacje na temat producenta (np. DMC) oraz zakres numeracyjny palety (np. 1001-1039).

Przegrody mają wymiary 8,5 cm x 17 cm, dzięki czemu są doskonałe do przechowywania mulin
Etykiety znajdujące się w środku pudełek przygotowałam sama. Są wydrukowane na sztywnym papierze i przyklejone taśmą dwustronną. Dzięki nim z łatwością lokalizuję dany numerek oraz szybko odkładam go na swoje miejsce, gdy nie jest mi już potrzebny.


Pewnie zastanawiacie się co to za małe woreczki wśród mulin. Takie same znajdziecie w każdym pudełku z nowymi butami. To nic innego jak silica żel, czyli żel krzemionkowy - doskonały adsorbent wilgoci, dlatego też znalazł się on m.in. przy mulinach. Ma za zadanie dodatkowo chronić muliny.


Jeśli chodzi o przechowywanie muliny Madeira, to musiałam poświęcić więcej czasu na znalezienie odpowiedniego pudełka, z racji opakowania w jakim są sprzedawane nici. Ponownie była to kwestia przypadku: pudełko nazywa się HEJSAN i kosztowało 19,99 zł (cena dla posiadaczy karty Family; cena regularna wynosi 29,99 zł). Co za miła niespodzianka spotkała mnie w domu kiedy okazało się, że w środku są dwa mniejsze pudełka :) Co prawda nie mam jeszcze pomysłu w jaki sposób je wykorzystam, ale na pewno będą przydatne. Najbardziej w tym wszystkim podoba mi się to, że pudełka kupiłam przypadkowo, a i tak pasują do siebie pod względem kolorystycznym.


Najczęściej wykorzystywaną muliną w pracach przedstawianych na blogu, zwłaszcza w strojach góralskich jest polska Ariadna. Póki co nie mamy z M. jakiegoś konkretnego sposobu na jej organizację i przechowywanie, ale ciągle nad nim pracujemy. Być może kiedyś go Wam przedstawimy. Na razie musimy się zadowolić woreczkami strunowymi i wiklinowym koszem, a właściwie koszami ;)


Kochani, zdaję sobie sprawę, że post jest dosyć długi, ale będzie mi bardzo miło jeśli mój sposób na organizację i przechowywanie nici przypadnie Wam do gustu i pomoże w uporządkowaniu Waszych zapasów albo chociaż zmotywuje Was do innych prac porządkowych.
Napiszcie także jakie Wy macie ciekawe sposoby na przechowywanie mulin, poza tymi przedstawionymi przeze mnie. Być może będą one przydatne tym, którzy jeszcze nie znaleźli swojego idealnego sposobu :)


Do rozdzielenia kolejnej nitki :)


M.