Kochani czytelnicy,
wiem jak bardzo oczekiwaliście rudzika, dlatego dziś pokażę go w pełnej krasie. Na początku chciałam Wam jednak podziękować za wiele pozytywnych komentarzy pod postami dotyczącymi rudzika. Nie sądziłam. że będzie on aż tak wyczekiwany. Haft ukończyłam około 3 tygodni temu, jednak dużo czasu spędzanego w pracy uniemożliwiało mi pokazanie efektu końcowego. Zapraszam, obejrzyjcie mojego, jakże jesiennego rudzika :)
Mam wrażenie, że poniekąd mam jakiegoś pecha w czasie haftowania; zawsze coś się u mnie dzieje ;) Otóż, kiedy ostatnio pokazywałam Wam mniej więcej w połowie wyhaftowanego rudzika, nabrałam dużych chęci, by szybko go skończyć. Duża zasługa w tym Was, którzy motywowaliście mnie do dalszej pracy. Kiedy w końcu po kilku dniach skończyłam rudzika, od razu chciałam zrobić sesję zdjęciową i napisać nowy post, ale okazało się to nie lada wyzwaniem z powodu... jarzębiny. Tak, jarzębina, którą chciałam wykorzystać do zdjęć była nie do zdobycia. Głównymi sprawcami jej zniknięcia były kwiczoły, które całymi stadami pałaszowały w okolicy wszystko co się tylko dało, w tym jarzębinę. Ptaki te po prostu przygotowywały się na zimę. Cóż, jedyne co mi w takiej sytuacji pozostało, to wybrać się na dłuższy spacer i z nadzieją szukać choćby jednego grona jarzębiny. Efekt moich leśnych wędrówek oceńcie już sami :)
Sam proces haftowania był nawet przyjemny, no może z wyjątkiem haftowania konturów jarzębiny. Len, na którym pracowałam ma równy i jednocześnie bardzo gęsty splot, dlatego i krzyżyki są równe, ale jednocześnie bardzo małe; mają wymiary 2 mm na 2 mm.
Poniżej możecie zobaczyć zbliżenie na rudzika i jarzębinę:
Kochani, w niedalekiej przyszłości planuję jeszcze pokazać Wam gotową poszewkę na poduszkę, na pewno przed Bożym Narodzeniem. Cały czas szukam sklepu, który będzie bogaty w wybór sznurków do wszywania, ale póki co natrafiam na pojedyncze sztuki w podstawowych kolorach, a potrzebuję czegoś zupełnie w innym kierunku.
Koniecznie napiszcie, czy rudzik spełnił Wasze oczekiwania i wyobrażenia, bo moje z pewnością :)
Do rozdzielenia kolejnej nitki :)
M.
Rudzik jest piękny! wspaniale prezentuje się w towarzystwie jarzębiny, jak widać dla niego to także smakołyk :)
OdpowiedzUsuńteraz cierpliwie czekam na gotową poduszkę. Pozdrowienia!
Życzę również i sobie cierpliwości, by szybko znaleźć sznurek w "jarzębinowym" kolorze. Pozdrawiam, M.
UsuńŚliczne maleństwo :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, mały, ale jakże śliczny :)
UsuńPrzepiękny ptaszek:-)
OdpowiedzUsuńJestem wielką fanką wzorów z rudzikami i gdybym tylko mogła haftowałabym wyłącznie je :)
UsuńCudny rudzik w pięknej stylizacji! Już nie mogę się doczekać jak będzie wyglądać poszewka :) Jestem ciekawa tych sznurków.
OdpowiedzUsuńTak jak napisałam we wpisie, na pewno pokażę go przed świętami; wtedy też będzie wielkie szycie :)
UsuńCudny rudzik...uwielbiam takie żywe kolory w prostych formach :)
OdpowiedzUsuńKolory jesieni są moimi ulubionymi :)
Usuńbardzo fajny i opłacało się spacerować po jarzębinę
OdpowiedzUsuńSkoro jarzębina we wzorze to nie mogło zabraknąć jej również w stylizacji. Na prawdę warto było pospacerować; przyjemne z pożytecznym :)
UsuńPtaszek cudny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję bardzo i pozdrawiam :)
UsuńRudzik jest cuuudny!!!. Wpadłam na ten blog zupełnie przypadkiem ale wiem, że rozgoszczę się na całego, bardzo mi się tu podoba :):):)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przyszłe prace tak jak rudzik także przypadną Ci Violu do gustu :)
UsuńCudnej urody rudzik:) Nawet widać, gdzie podziała się jarzębina ;) Sam bohater zajada się nią ze smakiem.
OdpowiedzUsuńChyba popadnę w samozachwyt przez tego rudzika ;) Cieszę się bardzo, że się tak wszystkim podoba.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńSpełnił oczekiwania i to w 1000% jest rewelacyjny!!!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :)
Usuń