Kochani,
jak sami widzicie wśród blogowych wpisów dominują podsumowania 2017 roku oraz hafciarskie listy na 2018. Dzisiejszy wpis, jak sam tytuł wskazuje, nie będzie typowym podsumowaniem z danymi liczbowymi i mnóstwem zdjęć, natomiast podzielę się moimi odczuciami względem zeszłorocznych poczynań. Zapraszam do lektury :)
Na początku stycznia 2017 roku zamieściłam wpis dotyczący planów i postanowień noworocznych i jeśli ktoś w miarę regularnie odwiedzał mój blog, to wie, że żadne z nich nie zostało spełnione :( Z jednej strony jest mi wstyd, bo świadczy to o mojej lekkomyślności i braku wiarygodności, a z drugiej zeszły rok był dla mnie rewolucyjny w sferze zawodowej, co wpłynęło nieco negatywnie na blogowanie. Oczywiście zmiana w pracy była na lepsze, jednak wymagała ode mnie większego poświęcenia czasu, kosztem haftowania i blogowania. Na szczęście mama nie spuszczała z tonu i tematów do publikowania mamy na ponad pół roku :)
W porównaniu do 2016, w zeszłym roku opublikowałam o połowę mniej wpisów. Żeby nie było, że same negatywne emocje wiążą się z 2017 rokiem, miało miejsce w nim również kilka pozytywnych rzeczy. Pierwszą z nich było założenie konta na Instagramie, co z pewnością wpłynęło na liczbę odbiorców bloga. Również i ja odkryłam wiele ciekawych blogów i kont Instagramowych, które lubię czytać i śledzić.
Jako ciekawostkę na pierwszym zdjęciu możecie zobaczyć mój pseudoTUSALowy słoiczek. Miałam ochotę na udział w tej zabawie, jednak skończyło się tylko na wybraniu słoiczka. Od tamtego czasu cały wrzucam do niego resztki z haftowania xxx. Myślę, że nie zdecyduję się na jego likwidację, ale też nie zapiszę się na TUSAL. Z całym szacunkiem do wszystkich uczestników biorących udział w tej zabawie, ale moim zdaniem comiesięczne publikowanie wpisu ze słoiczkiem jest bezsensowne, dlatego że poza wzrostem ilości odpadów nic specjalnego w tym wpisie się nie dzieje. Podkreślam: to tylko moje zdanie.
Z drugiej strony próbowałam szukać jakiego pozytywnego przekazu zabawy i doszłam do wniosku, że może TUSAL jest dla niektórych hafciarek swego rodzaju motywatorem; im bardziej słoiczek się zapełnia, tym mają większą satysfakcję ze swojej pracy :)
Kolejną pozytywną rzeczą, która spotkała mnie w zeszłym roku to możliwość spróbowania czegoś nowego, a mianowicie haftu koralikowego. Jest to technika, która bardzo, ale to bardzo przypadła mi do gustu. Pierwszą bluzkę mam już za sobą, a powoli haftuję kolejną, jeszcze bardziej zdobioną. Na szczęście nie dla siebie :)
Czy mam jakieś oczekiwania względem 2018 roku? Oczywiście, że tak. Przede wszystkim muszę wypracować jakiś system pracy (poza pracą właściwą) w domu, by móc codziennie postawić chociaż kilka xxx, nie zaniedbując przy tym innych obowiązków. Innymi słowy muszę wstawać wcześniej, a to zadanie nie należy do łatwych :) Jeśli ktoś z Was zna tajemnicę wczesnego wstawania, koniecznie podzielcie się nią w komentarzu :D
Wracając na ziemię, to mam kilka haftów, które bardzo chciałabym wyhaftować i oprawić, by ozdobić nimi gołe ściany mojego pokoju. W tym roku chciałabym również wystartować z SAL-em "Dla dzieci", którego nie udało mi się rozpocząć w zeszłym roku. Szykujcie się!
Czy coś obiecuję? Może się to wydawać mało realne, ale tak! Otóż, obiecuję, że wywiążę się z zasad zabawy "Podaj dalej", czyli do grudnia przygotuję dwie niespodzianki dla dwóch chętnych, którymi okazały się Chaga i Zafolkowana :) Coś mi się zdaje, że czeka mnie nie lada wyzwanie, bo dziewczyny należą do mojej czołówki jeśli chodzi o blogi, które najczęściej lubię odwiedzać. Mam nadzieję, że sprostam ich oczekiwaniom, ale o tym dowiem się dopiero za kilka miesięcy. Trzymajcie kciuki!
Coś co bardzo chciałabym zrobić w tym roku, ale nie wiem jak będzie u mnie z czasem, to wziąć udział w zabawie u Uli Kułak z kartkami na Boże Narodzenie. Do tego celu mam zamiar wykorzystać planner z 2017 roku, który miał bardzo ładne przegródki pomiędzy miesiącami z grubego papieru. Szkoda mi go całkowicie wyrzucać, a recykling jest w modzie. Liczę, że się uda.
Byłabym zapomniała pochwalić się prezentem od Asi <3 Bardzo dziękuję :) Poza piękną karteczką, w paczce znalazły się papiery z motywem świątecznym, len z Bio-Textil oraz dekoracyjne tekturki. Mam nadzieję, że i Wy otrzymaliście jakieś upominki hafciarskie pod choinkę.
Tyle na dziś. W kolejnym wpisie pokażę już konkrety ;)
Do rozdzielenia kolejnej nitki.
M.
Trzymam kciuki za dobry hafciarski 2018 rok - oby wszystkie plany udało się zrealizować - serdecznie pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego na ten 2018 rok!
OdpowiedzUsuńOby jak najwięcej prac udało Ci się wykonać :-)
Ponoc zimny prysznic pomaga w szybszej pobudce :))) hihi Ale raczej nie polecam :)) Co do planow , mam podobnie . Przewaznie jak cos napisze na blogu ,to pozniej jeszcze ciezej z realizacja ech. Ja wole jednak nie planowac ,aa dzialac :)) Kochana Wszystkiego Dobrego Zycze Ci w tym Naszym Nowym 2018 roku:)) Pozdrawiam Cie cieplutko :))
OdpowiedzUsuńŻycie ma to do siebie, że lubi zaskakiwać i nie da się wszystkiego zaplanować, ale to jest właśnie piękne! Dobrego roku Ci życzę i w sferze osobistej i w tej blogowo-robótkowej :)
OdpowiedzUsuńCiekawe podsumowanie, czytałam z przyjemnością:) Z całym szacunkiem dla wszystkich uczestniczek Tusalu słoiczkowego- również mam mieszane uczucia na jego temat.
OdpowiedzUsuńŻyczę Tobie i Mamie realizacji kolejnych pięknych prac! :)
Wcześniejsze wstawanie to też nie dla mnie prędzej zarwanie nocki.TUSAL raz spróbowałam i to też nie dla mnie. Powodzenia w zabawie u Uli. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, można planować do woli i kary nie ma jak się ich nie zrealizuje. Posnuć jakieś zamierzenia jednak fajnie :) U mnie już się pozmieniały a ledwo parę dni temu o nich pisałam :)
OdpowiedzUsuńCo do Tusalu, to wzięłam udział w pierwszej zabawie, kiedy nie było konkursu na słoiczek i większość uczestników przygotowała jakieś drobiazgi. Jakimś trafem zostałam wylosowana i wszystko zgarnęłam. Do następnych się nie zapisałam i nie zapiszę, nie wchodzę też na posty Tusalowe.