nadal pozostajemy w tematyce wiosennej. Dziś chciałabym Wam pokazać dzieło, które kilkanaście lat temu wyhaftowała moja mama. Jesteście ciekawi skąd wówczas brało się pomysły i wzory oraz na czym i czym się haftowało? Zapraszam do lektury :)
Koniec XX i początek XXI wieku był okresem kiedy to Internet stawał się coraz bardziej popularny, ale nie na tyle by każdy "przeciętny Kowalski" mógł sobie pozwolić z niego korzystać we własnym domu. Pamiętam, iż pierwszym miejscem, w którym korzystam z Internetu była szkoła. Z czasem pojawił się również u mnie w domu w postaci dłuuugiego kabla łączącego gniazdko telefoniczne na parterze z komputerem na pierwszym piętrze. Czas, w którym mogłam z niego korzystać to 1 godzina w miesiącu w abonamencie; przekroczenie tego limitu skutkowało wzrostem rachunku, dlatego starałam się wykorzystać ten czas przed komputerem jak najlepiej. Nie wyszukiwałam wzorów do haftu, bo po pierwsze nie wiedziałam gdzie i jak ich szukać, a po drugie zegar tykał, więc szukałam informacji potrzebnych do szkoły.
Skąd zatem czerpało się pomysły? W mojej rodzinie krążyły różnego rodzaju czasopisma i magazyny poświęcone haftom, w różnych językach, które ktoś skądś przywiózł. Nie miało znaczenia to, że nie znam języka niemieckiego czy rosyjskiego, gdyż istotne były obrazki. Podana numeracja nici była łatwa do rozszyfrowania, no i zawsze ktoś skądś przywiózł jakieś nici razem z gazetkami. W razie braku dostępności nici lub ich zbyt wysokich cen, jechało się do pobliskiej miejscowości na Słowacji gdzie można był coś kupić i na oko dopasować, co oczywiście skutkowało czasem bardzo złym efektem końcowym, a wręcz nawet bardzo złym. Z drugiej strony, jako uczennica szkoły podstawowej, miałam ogromną satysfakcję, że sama coś stworzyłam, że potrafię posługiwać się igłą. Z perspektywy czasu uważam, że nie efekt, a sam proces twórczy był dla mnie wtedy ważny. Zapewne nie pochwalę się na blogu pracami z początku mojej "kariery", ale szczerze przyznam, że mam do nich jakiś dziwny sentyment :)
Kolejną możliwością zdobycia wzorów było kupienie m. in. "Haftów Polskich" czy "Igłą i nitką" w kioskach. W tych czasopismach wszystko było zrozumiałe, ale według mnie wzory w nich zawarte bardzo często były po prostu gorsze i brzydsze niż te w gazetach zagranicznych. Cóż nie można mieć wszystkiego ;) Zawsze jednak znalazło się kilka takich, które były godne uwagi i zasługiwały na wyszycie.
Zastanawiacie się na czym haftowałyśmy? Cóż, tutaj również nie było możliwości wykorzystania Internetu w celach poszukiwawczych tkanin. W tamtych czas haftowałyśmy wyłącznie na kanwie, którą kupowało się w pasmanterii. Wybór był bardzo prosty: jeden rodzaj białej kanwy o określonej ilości oczek. Albo kupujemy, albo nie. Inna kwestią była jakość materiału; kanwa mimo, iż Nasza polska, jakością nie grzeszyła, ale lepsze to niż nic.
Jak już wspomniałam wcześniej haftowałyśmy różnymi nićmi; od Anchor i DMC (bardzo rzadko) poprzez Ariadnę i nieznanej mi firmy nićmi słowackimi. Ich jakość także była różna, ale o tym które były lepsze, a które gorsze z pewnością możecie się sami domyśleć. Przyznam się, że czasami nadal wykorzystujemy nici słowackie, ale tylko w przypadkach, gdy haftujemy duże wzory, które wymagają bardzo dużych ilości konkretnego koloru.
Tyle historii o początkach Naszego haftowania. Jeśli chcecie podzielić się Waszymi historiami o haftowaniu w latach 90. lub wcześniejszych, jak u Was to wyglądało, piszcie w komentarzach. Będzie Nam bardzo miło :)
Czas na tytułowy wiosenny obrus :)
Został on wyhaftowany około 2000 roku na kanwie nićmi Ariadna. Wyhaftowane są na nim wszystkie rośliny kwitnące wiosną, tj.: tulipany, żonkile, przebiśniegi, szafrany i gałązki bazi.
Wybór motywu był wtedy dla mamy, twórczyni obrusu, oczywisty z racji nadchodzących świąt Wielkanocy.
Chociaż obrus ma już kilkanaście lat, co roku jest wyciągany z szafy na czas świąt.
Kurka - świecznik |
Jaja - świeczki (kupione w zeszłym roku po 2 zł za 6 szt. ;) |
Wkrótce święta - szykujecie się już?
Do rozdzielenia kolejnej nitki :)
M.
ekstra obrusik, nie widać że ma tyle lat.
OdpowiedzUsuńStaramy się dbać o Nasze prace, by jak najdłużej Nam służyły :)
UsuńWow, całkiem fajnie się prezentuje taki obrus na kanwie :) I proszę zrobiony jakiś czas temu a wciąż cieszy oko ;) SUPER
OdpowiedzUsuńPowstał na kanwie, bo pewnie mama pewnie nie zdawała sobie wówczas sprawy, że można haftować na lnie :) Ale ewolucja ciągle trwa ;)
Usuń